Przeglądając linuksowe blogi, fora czy też filmiki na YT – zarówno polskie jak i anglojęzyczne – często spotykam się z dziwnymi opiniami o dystrybucjach ciągłych rolling-release i ich rzekomej niestabilności. Można przeczytać lub usłyszeć na przykład, że:
- dystrybucje rolling-release psują się po aktualizacjach,
- musisz być nie wiadomo jak zaawansowanym użytkownikiem, niemal znawcą Linuksa,
- będziesz musiał po aktualizacjach naprawiać system… i to w czarnej konsoli, bez dostępu do środowiska graficznego
Generalnie opinie bardzo zniechęcające, opinie moim zdaniem oparte bardziej na wyobrażeniach ich autorów niż na rzeczywistym doświadczeniu.